Frisium – ostrzeżenie o możliwych reakcjach skórnych …

Agencja Żywności i Leków (ang. Food and Drug Administration, w skrócie FDA) – amerykańska agencja rządowa utworzona w 1906, wydała w dniu 3 grudnia br. komunikat będący ostrzeżeniem o możliwości wystąpienia rzadkich, ale poważnych reakcjach skórnych podczas przyjmowania leku przeciwpadaczkowego znanego jako Frisium / Onfi (substancja czynna: clobazam), zatwierdzając równocześnie zmianę etykiet.

Więcej informacji o wzmiankowanym problemie znaleźć można zezpośrednio na stronach Agencji: http://www.fda.gov/Drugs/DrugSafety/ucm377204.htm [język angielski]
 

 

Ogólnopolska Konferencja dla rodziców, nauczycieli i terapeutów: „Dziecko chore na padaczkę – leczenie, kształcenie, opieka”

W dniu 19 października 2013 r. w Warszawie (Dom Nauki CMKP, ul. Schroegera 82, Warszawa-Bielany) podbędzie się Ogólnopolska Konferencja dla rodziców, nauczycieli i terapeutów: „Dziecko chore na padaczkę – leczenie, kształcenie, opieka”.

Nazwiska prelegentów wydają się być wystarczającą rekomendacją wysokiego poziomu Konferencji – dr n. med. Jolanta Bielicka-Cymerman, dr n. med. Andrzej Rysz, prof. Lidia Klaro-Celej, mgr Zofia Pągowska.
Program kilkugodzinnego spotkania obejmuje tematy zarówno typowo medyczne, związane z samymi napadami (diagnostyka, leczenie), jak i – co nie mniej ważne – sprawy istnienia osób chorych w środowisku ludzi zdrowych (wybór drogi edukacyjnej, pomoc rodzinie itp.).

Uczestnictwo w konferencji jest bezpłatne, do dnia 7 X br. wymagana jest rejestracja osób chętnych. Liczba miejsc ograniczona.

padaczka_pl

Wszelkie szczegóły dostępne są na stronach organizatora, którym jest Polskie Stowarzyszenie Dzieci Chorych na Padaczką: www.padaczka.pl

ZAPRASZAMY wszystkich zainteresowanych !

 

 

 

Walka o godne życie dla swoich niepełnosprawnych dzieci …


„Pytanie na śniadanie” to poranny magazyn telewizyjnej Dwójki. Budzimy Was ciekawymi tematami, świetnym humorem i niezwykłymi spotkaniami! Od poniedziałku do soboty od 8.00 w TVP2.

Codziennie walczą o kolejny dzień życia dziecka, lecz nie boją się myśleć o jego śmierci.

Są zmęczeni, ale każdego dnia toczą kolejną bitwę. Tydzień temu przyszli pod kancelarię premiera, aby walczyć o eutanazję dla siebie i swoich pociech. „Aby rząd nie miał z nami problemu" – mówią rodzice niepełnosprawnych dzieci.

Program z 11 czerwca 2013 roku:
http://pytanienasniadanie.tvp.pl/11399197/walcza-o-godne-zycie-dla-swoich-niepelnosprawnych-dzieci#

IV Forum Neurologii Dziecięcej, Poznań, 11-12 X 2013 r.

 

Szanowni Państwo!

Serdecznie zapraszam do udziału w IV Forum Neurologii Dziecięcej,  która odbędzie się w Poznaniu w dniach 11–12.10.2013r. pod hasłem „Problemy interdyscyplinarne w neurologii dziecięcej”.
Tematyka konferencji dotyczyć będzie najnowszej wiedzy z zakresu neurologii dziecięcej w tym: rozwoju psychoruchowego, diagnostyki i leczenia postępujących i przewlekłych chorób układu nerwowego, padaczki wieku rozwojowego, stanów napadowych, zaburzeń zachowania i emocji.

Wykładowcami, którzy przedstawią odmienne punkty widzenia na temat  postępowania w różnych sytuacjach klinicznych, będą wybitni przedstawiciele neurologii dziecięcej, genetyki, radiologii, pediatrii , kardiologii, ortopedii, psychiatrii i psychologii.
Zachęcam gorąco Szanowne Koleżanki i Kolegów do wzięcia udziału w naszym kolejnym spotkaniu!

Z wyrazami szacunku,
Przewodnicząca Komitetu Naukowego Konferencji

podpis
Prof. dr hab. n. med. Barbara Steinborn

 


IV Forum Neurologii DziecięcejW dniach 11-12 października 2013 r. w Poznaniu, na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich, odbędzie się IV Forum Neurologii Dziecięcej, tym razem pod hasłem „Problemy interdyscyplinarne w neurologii dziecięcej”.

Organizatorzy Forum:

gwarantują wysoki poziom, poparty obecnością znamienitych osób, związanych z szeroko rozumianą problematyką neurologii dziecięcej.

Poniżej, "dla zachęty" – część zagadnień, jakie będą omawiane podczas październikowego spotkania (szczegółowy program):

  • Dziecko z opóźnieniem rozwoju – jaka diagnostyka genetyczna jest konieczna i kiedy?
  • Nieuleczalne encefalopatie neurobetaboliczne – jak neurogenetyka i farmakologia może pomóc?
  • Nowe spojrzenie na sposób oceny chorego na padaczkę – ewolucja czy rewolucja?
  • Padaczka w chorobach mitochondrialnych – problem interdyscyplinarny?
  • Zespoły ”z zaskoczenia” – jak je diagnozować i leczyć?
  • Niepadaczkowe zaburzenia napadowe związane ze snem u dzieci
 
[opracowano na postawie informacji dostępnych na stronach IV Forum Neurologii Dziecięcej, dostęp 02/06/2013 r.]

PROTEST Przeciw Dyskryminacji i Wykluczeniu Społecznemu Niepełnosprawnych Dzieci w Polsce


Protest rodziców Niepełnosprawnych Dzieci w dniu 04/06/2013 r., o godz.11:00, przed Kancelarią Premiera Rady Ministrów, (Warszawa, ul. Aleje Ujazdowskie 1/3). Ok godz. 13:00 przemarsz pod gmach Sejmu.

 

Jesteśmy Rodzicami Niepełnosprawnych i Niesamodzielnych Dzieci.
Polski Rząd od kilku lat nie chce podjąć rozmów w sprawie zasiłku pielęgnacyjnego, a także rent socjalnych.

Rodzice !!!

Nie wstydźmy się Naszych Niepełnosprawnych Dzieci, To z WINY RZĄDU nasza sytuacja jest dramatyczna i cały czas sie pogłębia.
W żadnym kraju UE Niepełnosprawne Dzieci nie żyją w warunkach urągających godności człowieka!!
W Polsce – wobec takich rodzin jak nasze – uprawiana jest polityka Eutanazji i Dyskryminacji na niebywale wysokim poziomie.

153 zł na miesiąc – zasiłek pielęgnacyjny dla niepełnosprawnego dziecka od 10 lat bez rewaloryzacji.
611 zł na miesiąc – renta socjalna dla dorosłej osoby niepełnosprawnej.                                     

Od wielu lat brakuje środków na podstawowe potrzeby – rehabilitację, leki, sprzęt medyczny. Dzisiaj po wielu podwyżkach brakuje w naszych rodzinach na jedzenie i czynsz.
Rodzice niepełnosprawnych dzieci bądźmy razem 04 06 2013 w Warszawie, pokażmy Rządowi oraz wszystkim Posłom w Sejmie, że nas nie wolno lekceważyć.
Jak i to, że nie zaprzestaniemy nigdy walczyć o Godne Życie Naszych Niepełnosprawnych Dzieci.
To co osiągnęliśmy dotychczas to  wynik PROTESTÓW, bądźmy więc jednością tego dnia!


Tel. kontaktowy organizatorów:
Iwona Hartwich – 603 552 191, Henryk Szczepański – 515 141 423

IV Polski Kongres Genetyki, Poznań, 10-13 IX 2013 r.


W dniach 10-13 września 2013 r. Polskie Towarzystwo Genetyczne i Polskie Towarzystwo Genetyki Człowieka organizują w Poznaniu IV Polski Kongres Genetyki. Kongres odbędzie się w Centrum Kongresowo-Dydaktycznym Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.
Organizatorem Kongresu jest Instytut Genetyki Roślin PAN w Poznaniu, we współpracy z Instytutem Genetyki Człowieka PAN w Poznaniu, Katedrą i Zakładem Genetyki Medycznej Wydziału Lekarskiego I Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, Instytutem Biologii Molekularnej i Biotechnologii oraz Instytutem Biologii Eksperymentalnej Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydziałem Hodowli i Biologii Zwierząt oraz Wydziałem Rolnictwa i Bioinżynierii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, oraz Instytutem Hodowli i Aklimatyzacji Roślin (IHAR-PIB), Oddział Poznań.
Celem Kongresu jest zaprezentowanie najnowszych osiągnięć badań nad genetyką człowieka, zwierząt, roślin i mikroorganizmów w Polsce oraz nakreślenie nowych kierunków ich rozwoju.
Obrady Kongresu będą odbywały się w czterech sekcjach tematycznych: Genetyka Człowieka, Genetyka Zwierząt, Genetyka Roślin i Genetyka Mikroorganizmów.
Wykład inauguracyjny wygłosi Prof. Stefan Mundlos z Uniwersytetu Medycznego w Berlinie.
Każdy dzień obrad będzie poprzedzony wygłoszeniem 2 wykładów plenarnych dla wszystkich Sekcji przez wykładowców zaproszonych z kraju oraz zagranicy, po czym rozpoczną się obrady w ramach każdej Sekcji (w Sekcji ‘Genetyka Człowieka’ przewidywane jest wygłoszenie przynajmniej 15 wykładów sesyjnych).
Obok wykładów tematycznych planowane jest zorganizowanie warsztatów prowadzonych przez duże firmy produkujące najnowsze narzędzia badawcze oraz aparaturę.
Przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego IV PKG jest Prof. dr hab. Tadeusz Rorat

Podział sekcji [Genetyka Człowieka] na sesje tematyczne wyglądać będzie następująco:

  • Genetyka kliniczna i poradnictwo genetyczne,
  • Genetyka nowotworów,
  • Genetyka populacyjna i polimorfizmy genetyczne,
  • Genomika, bioinformatyka, biostatyka,
  • Epigenetyka,
  • Badania podstawowe w genetyce człowieka,
  • Nowe metody w badaniach genetycznych (mikromacierze, sekwencjonowanie nowej generacji)

IV Kongres Genetyki Poznan 2013

 

Więcej informacji na temat Kongresu: www.kongresgenetyki2013.pl

 

Japońscy naukowcy wykorzystują komórki macierzyste do badań nad padaczką …

 

W dniu 2 maja br. w brytyjskim czasopiśmie Molecular Brain ukazała się informacja pozwalająca nieco optymistyczniej patrzeć w przyszłość wszystkim tym, którym nieobce są problemy ciężkich form padaczki lekoopornej.

Padaczka jest najczęstsza formą chorób neurologicznych jaka – poza bólami głowy – dotyka ludzkość. Szacuje się, że napady padaczkowe ma ok. 1% populacji, przy czym ok. 30% chorych cierpi na różne formy padaczki lekoopornej.

Grupie naukowców z zrzeszonych m.in. wokół Keio University oraz Fukuoka University (Japonia) udało się powielić, wyrażoną w postaci ciężkiej postaci padaczki, patologię komórek nerwowych. Wielką nowością w przedstawionych badaniach jest fakt, iż wykorzystano do tego celu pozyskane ze skóry pacjentów komórki iPS (ang. iPSC – induced pluripotent stem cells – rodzaj komórek macierzystych, które zostały sztucznie otrzymane z innych komórek przez wymuszenie ekspresji odpowiednich genów w tych komórkach).
Komórki skóry zostały pobrane od osób, u których stwierdzono mutację genu SCN1A, odpowiedzialnego – jak wiadomo – za znaczącą część zachorowań na Zespół Dravet.

Japońscy naukowcy porównali zachowanie się komórek nerwowych osób poddanych badaniom z komórkami osób grupy kontrolnej (osoby wolne od padaczki) i zauważyli wyraźny spadek funkcji hamujących aktywność mózgu u tych pierwszych (funkcja ta jest od dłuższego już czasu identyfikowana jako główny czynnik napadów padaczkowych).

Odkrycie, które zamieścił Molecular Brain, może okazać się wyznacznikiem nowego kierunku w przyszłych badaniach naukowych.

[opracowano na podstawie informacji dostępnej na stronie ajw.asahi.com, dostęp 05/05/2013 r.]
[Zdjęcie/grafika/autor: Patrick J. Lynch, CC BY 2.5]
Autor: Patrick J. Lynch, medical illustrator (Patrick J. Lynch, medical illustrator) [CC-BY-2.5 (http://creativecommons.org/licenses/by/2.5)]

Kolejne spotkanie Stowarzyszeń Europejskich związanych z Zespołem Dravet …

 

27 kwietnia 2013 r. – a więc kilka dni temu – odbyło się kolejne, tym razem wirtualne spotkanie Stowarzyszeń Europejskich związanych z Zespołem Dravet.
Rozmawiano o konieczności stworzenia Federacji Europejskiej, możliwej współpracy z koncernami farmaceutycznymi, wreszcie – o pracach i planowaniu prac zmierzających do propagowania wiedzy o chorobach  genetycznych (przede wszystkim – Zespołu Dravet) w szeroko rozumianej społeczności europejskiej.

A więc – wszystko dla naszych chorych !

 

Szczególne rodzicielstwo …

 

"Szczególne rodzicielstwo" to wydany przez Fundację "Promyk Słońca" poradnik dla rodziców dziecka z niepełnosprawnością, stworzony przez specjalistów-praktyków, stanowiący swego rodzaju przewodnik po psychologicznych, emocjonalnych, prawnych, edukacyjnych i rehabilitacyjnych aspektach życia w rodzinie z dzieckiem niepełnosprawnym.

Zgodnie z informacjami zawartymi na Facebook'owym profilu Fundacji – poradnik ten rozprowadzany jest bezpłatnie – wymagany jest jedynie mail do Fundacji …

Ofiary złych genów …

 

Może być tak: po raz pierwszy kamień spada z serca, kiedy wynik badań prenatalnych jest uspokajający. Dopiero później, gdy wiedza rodziców o chorobach genetycznych będzie jak z „Wielkiej Gry”, sami sobie wytłumaczą, że badania są nastawione na najpopularniejszego Downa, a nie na takie dziwactwa, jak koci krzyk.

Drugi raz czują wielką ulgę, gdy neurolog wyklucza u niemowlaka jakieś powikłania. Apatyczne albo odwrotnie – wrzeszczy, zaciska piąstki, nie ssie – wszystko to długo jest lekceważone. Rodzice jako nadwrażliwi są wypychani z gabinetu, bo na korytarzu czekają dzieci naprawdę chore, z gorączką. Aż wreszcie kolejny specjalista (po rezonansie magnetycznym, który wykazał np. niedorozwój lewego płata czołowego) rzuci nazwę choroby, o której matka nigdy nie słyszała, więc pyta, jak to się leczy. – Tego się nie wyleczy – precyzuje lekarz. I życie się kończy, to znaczy trzeba zacząć nowe.

Może być tak: ciąża przebiega spokojnie i nagle na ostatnim usg. okazuje się, że główka jest za mała. Albo wszystko jest za małe i rodzi się dziecko z karłowatością ptasią. Jedyne w Polsce. Dopiero od niemieckich rodziców polscy dowiedzą się, że Boże broń, nie wolno dawać hormonu wzrostu. Bo to grozi wylewem.

Albo brzuch jest za mały. Na świat przychodzi rachityczny Maciek. Lekarz rzuca jakąś encyklopedyczną nazwę i mówi, że zwykła przyzwoitość nakazuje, by go nie ratować. Szkoda inkubatora.

Może być tak: dziecko ma na twarzy wypisaną chorobę. Trzeba tylko trochę czasu, żeby dopasować do niej rzadkie schorzenie genetyczne. I dowiedzieć się, że w Polsce jest kilkadziesiąt albo tylko kilka takich przypadków. I że zawsze będzie ono niepodobne do nikogo z rodziny. Jakby Panu Bogu zadrżała ręka.

Kiedy rodziła się Ania, zaprzyjaźniony lekarz porzucił poród, żeby opowiedzieć kolegom, co zobaczył. Nadziwić się nie mogli. Z tej wrażliwości matce długo nie pokazywano dziewczynki. Prawie oszalała. Może być tak: „Dzidzia mała”, bo tak ją wszyscy nazywają, jest pyzatym, gulgoczącym dzieckiem. Banalnie zwykłym. I nagle, koło drugiego roku życia, jakby jakaś tajemnicza ręka zabierała pierwsze umiejętności. Dziecko cofa się, zamyka. W tle choroby genetycznej jest autyzm.

Taka była Milenka. Słowa cofały się, z rysunków pozostały tylko chwiejne kółka. Zero kontaktu. Dwa lata diagnozowania. Teraz uczy się od początku. Pięknie maluje i śpiewa. Rodzice są szczęśliwi. Przecież jej koleżanka z przedszkola integracyjnego rozmawia tylko z psem. Czasem rodzą się piękne i ciche dziewczynki. Mówi się o nich milczące anioły. Gdy wyjdą z dziecięcego krzyku, takiego co kilka sekund, zapadną w ciszę. Pozostanie kontakt wzrokowy.

Drogi są różne. Wszystkie prowadzą do diagnozy – rzadka choroba genetyczna.

Bezradna diagnoza

Szukanie na oślep diagnozy wykańcza całą rodzinę. Chłopiec nie może chodzić. Pierwszy lekarz zaleca wkładki, drugi wysiłek, trzeci mówi, że to zanik mięśni. Diagnozę stawia obojętnie, tak jakby między płaskostopiem a dystrofią mięśni nie było różnicy.

Często bezradni lekarze nie podejrzewają uszkodzonego genu. Uważają, że tylko głuche dziecko nie reaguje na nic. Aparat słuchowy jest wtedy katorgą.

Szukanie choroby to koszmarny etap, ale później, gdy już wiadomo, co to jest, dziecko staje się niewolnikiem schorzenia. – Dziewczynka ma na imię Asia. Ale od chwili postawienia diagnozy nazywana jest „Zespołem X” – mówi psycholog dr Danuta Kopeć z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Następuje fragmentaryzacja osoby. Lekarze określają tylko to, co podręcznikowe, co trzeba rehabilitować. Reszta ich nie interesuje.

Padają nazwy sposobów rehabilitacji, równie przytłaczające obcością: metody Domana, dwuczłowieka, dobrego startu, program oregoński. – Ale metoda nie może być ważniejsza od dziecka – ostrzega dr Kopeć. Wrogiem bywa także nadgorliwość specjalistów. Kilkuletnia dziewczynka przeszła parę niepotrzebnych operacji. Gdyby rodzice nic nie robili, stan byłby lepszy. Bo prawidłowa diagnoza też niczego nie zmieniła. Nie ma leku.

Dla rodziców Ani najgorsze było to, co widzieli, czyli rozszczep podniebienia. Operacja miała przywrócić dziewczynkę normalności. Ale groźne okazało się to, co na początku było niewidoczne, ukryte w genach. Dziś 11-letnia Ania nie odzywa się, coraz gorzej chodzi, ma problemy z sercem. Nie ma mowy o żadnych zabiegach pod narkozą.

Pozorna pustka

Z badań prof. Ewy Pisuli, psychologa z Uniwersytetu Warszawskiego, wynika, że rodzice nigdy nie są zadowoleni ze sposobu przekazania im diagnozy. Po miesiącach, często latach badań chcą konkretów, ale kiedy je otrzymują, swoje poczucie krzywdy przerzucają na lekarzy. Poza tym są pewni, że nadal nie mówi się im wszystkiego.

– Poczułam się jak w labiryncie, w którym ktoś odcina mi kolejne przejścia – wspomina mama Natalii. – Każde zdanie zaczynało się od nigdy. Moja córka nigdy nie pójdzie na studia, nie wyjdzie za mąż, nie wyjedzie na kolonie. Nie, nie, nie. Ale co zrobi na pewno? Tego nikt nie wiedział. Zbywano mnie banałem: „Jakoś to będzie”.

– Po diagnozie trzeba pochować obraz idealnego dziecka, które się nie narodziło. Urządzić symboliczny pogrzeb – twierdzi psycholog, prof. Sabine Stengel-Rutkowski z Uniwersytetu Monachijskiego. – Dopiero gdy nie ma żadnej nadziei, możemy rozpocząć nowe życie.

Nie każdemu ta teoria się podoba. Zdarza się, że jeśli choroba nie jest widoczna na pierwszy rzut oka, rodzice wypierają ją. Nie odbierają wyników badań genetycznych, posyłają dziecko rok później do szkoły. To nic dziwnego. Decydują się na drugie dziecko, nie badając, jaka jest możliwość powtórki. Rodzi się kolejne z małogłowiem. Na to też mają receptę – razem będzie im raźniej. Ale potrzebni są logopedzi, rehabilitacja, matka jest tylko z chłopcami. Rezygnuje z pracy.

Psycholog dr Anna Jakoniuk-Diallo z UAM w Poznaniu przestrzega przed nadmierną wiarą w siłę rehabilitacji określanej jako instytucjonalna. Dzieci z wadami genetycznymi nie chcą dotyku obcych, widoku strasznych białych ścian i zapachu leków. Najlepszym terapeutą jest matka. Jeśli tysiąc razy powie: „mama”, może dziecko to odtworzy, jeśli dwa tysiące razy palcami po plecach wystuka jak ciężko chodzi słoń, a jak lekko drobi mrówka, może kiedyś ono pojmie różnicę między stworzeniami.

– Nie ma rozmowy, ale jest porozumienie. Najważniejsze, żeby matce udało się wejść w ten specyficzny dialog – tłumaczy dr Anna Jakoniuk-Diallo. – To ona nazywa to, co dziecko chciałoby powiedzieć, gdyby mogło.

Terapeuci nazywają to pięknie zanurzaniem w kąpieli słownej. Wielokrotne pozwoli dziecku odróżnić ciszę od dźwięku. To bardzo ważne, bo te dzieci tylko z pozoru akceptują swój świat. Autoagresja, uderzanie głową o ścianę to także próba porozumienia. Ale do niej nie można dopuścić.

W pewnym momencie należy przestać chodzić do specjalistów. Rodzice odróżniają drgawki padaczkowe od drgawek tajemniczych, wożą ze sobą całą dokumentację. W chwili najgorszego kierują reanimacją. Już wiedzą, że niczego nie da się naprawić. Nie pomoże żaden przeszczep, nie ma na co zbierać pieniędzy. Nie ma ratunku. Trzeba odrzucić rozczarowanie i zastanawianie się, co by było gdyby.

Dzieci z rzadkimi wadami genetycznymi. Dziś są to tajemnicze, sporadyczne przypadki, ale zdaniem genetyków, takich dzieci będzie coraz więcej. – Przecież udaje się uratować najtrudniejsze ciąże, mamy coraz doskonalsze metody diagnostyki i nowe możliwości jeszcze nie wyleczenia, ale złagodzenia ich skutków – mówi genetyk, prof. Anna Latos-Bieleńska z poznańskiej akademii medycznej, i raz jeszcze podkreśla, że choroby genetycznej nie da się wyleczyć. Jest to schorzenie przewlekłe, u każdego pacjenta przebiegające inaczej.

I jeszcze jedno – choroby genetyczne szukają sprzyjającego podłoża. A człowiek zestresowany, żyjący w trującym środowisku jest łatwym celem. Jego uszkodzony gen zakłóci życie potomstwa.

Zawsze szczęśliwi

W Polsce nie przyjęła się zasada przeniesiona z amerykańskiej terapii, że „jesteśmy rodziną szczególną, wybraną, bo Bóg wiedział, że tylko tak wspaniali ludzie jak my mogą wychować chore dziecko”. Większe zrozumienie wywołuje teoria małych kroków i życia dniem dzisiejszym. A także zalecenie: nieś jak najmniej bagażu, skoncentruj się na tym, co najważniejsze.

Czasem dorośli obwiniają się nawzajem. Co zażywali, wdychali, palili. Często po dokładnych badaniach jedno z rodziców wie, że jest nosicielem uszkodzonego genu. Kobiety o swojej „winie” mówią otwarcie. Mężczyzna nie przyzna się głośno. Lekarze tłumaczą, że taką skazę ma wiele osób. Większość nigdy się nie dowie, bo albo błąd się nie uaktywni, albo dojdzie do poronienia. Albo stanie się najgorsze – urodzi się jedno chore dziecko na kilkadziesiąt tysięcy zdrowych. Pierwsze lata to walka, żeby nie umarło i żeby nie paść razem z nim. Potem jest liczenie strat – kto podupadł na zdrowiu, kto musiał zrezygnować z pracy, czy coś zostało z oszczędności.

Czasem pierwszą falę rozpaczy biorą na siebie dziadkowie. Państwo X, oboje z doktoratami z matematyki, oddali malucha do rodziny na Wybrzeżu. – Ale tak nie może być zawsze – zaznaczają. Na razie jednak rzucili się w wir pracy naukowej. Poza tym ich chłonne umysły znają każdy szczegół choroby, każdy strzęp uszkodzonego genu. Co piątek jeżdżą do Gdańska. Stają nad łóżeczkiem.

Chcieliby poznać rodziców innych dzieci, które też mają płaskie noski, reagują na lampki, kochają kable. I też nie chodzą. I nie odróżniają dwóch bodźców w zupie. Matematycy z doktoratem nie mogą pojąć, że i ciecz, i kluski razem w talerzu powodują, że ono się dławi. Podobno nigdy nie będzie połykać tabletek. I skórę ma dziwnie wrażliwą.

W przyszłości wykształceni rodzice będą wertować literaturę i wydzwaniać do klinik. Żeby nie przeoczyć cudownego wynalazku, który połączy zerwane geny.

Inni robią z dziecka ołtarzyk. Przyczepione do zmienianej na coraz większą spacerówki siedzi pośrodku zgromadzonej rodziny. Starsza siostra jest tylko jego służącą. Pozostali też jak najlepiej wypełniają posługę. Kara boska.

Najlepiej z innością radzi sobie rodzeństwo. Jeden z chłopców przedstawia siostrę jako kosmitkę, a jej dziwaczne trajkotanie określa jako wynik lekcji chińskiego.

Ale wiele matek dziś przyznaje – problemem było nie pogodzenie się z chorobą dziecka, ale z tym, że koleżanki urodziły zdrowe. Wiadomo, trzeba się poddać. Żadna siła nie wciągnie dziecka do naszego świata. Trzeba stanąć na granicy jego życia. Zrozumieć, czym jest postęp w jego rozwoju. I ani od niego, ani od siebie nie oczekiwać bohaterstwa. W tym świecie naznaczonym chorobą genetyczną jest wiele milczenia. Nie ma przymusu ani udawania.

– Każdy dzień jest tajemnicą – mówi mama Natalii i dodaje, że nie przeżyje wielu rozczarowań, które przeznaczone są „normalnym” rodzinom.

Najszczęśliwsze są matki nastolatków – chwiejnych, niepewnych, łagodnie uśmiechniętych lub z niepokojem szarpiących. Tych, które nigdy nie opuszczą rodziców. Nie zranią. Zawsze będą z nimi.

– Natalia jest pogodna i dobra. Takim uczyniła nasze życie. Na zawsze – kobieta tuli drobną dziewczynkę w ciężkich butach ortopedycznych. Jest lepiej. Ojciec i Natalia maszerują wzdłuż poznańskiego jeziora Malta. Dziewczynka zjadła przed chwilą porcję Strogonowa (zrozumienie, że jedzenie trzeba połknąć, a nie wypluć, to przełom), w stołówce podeszła od stolika do stolika.

Jeszcze rok temu scena nie do pomyślenia. O tym, jakie dziecko robi postępy, rodzice wiedzą dzięki filmom wideo. Kręcili je od urodzenia, najpierw, bo myśleli, że niedługo tylko to im zostanie, potem z przyzwyczajenia. Różnica między senną roślinką a skaczącym dzieciakiem jest ogromna. I nawet klęskę można wytłumaczyć.

– Ona wszystko rozumie, ale nie chce mówić – wyjaśnia matka i dodaje, że przemawia do niej maksyma terapeutyczna: „Nie porównuj dziecka z innym dzieckiem, ale zawsze z nim samym”. To, że ono nie mówi, nie znaczy, że nie ma nic do powiedzenia.

Wieczór. Ojciec i Natalia wędrują wzdłuż brzegu. On o czymś jej opowiada. Ona milczy. Ale na pewno go zrozumie. Być może, jak nikt inny. Ale ku czemu zmierza Natalia? Nie wiadomo.


Autor artykułu: Iwona Konarska